Premiera trzeciej części serii gier o słynnym wiedźminie Geralcie zbliża
się w zawrotnym tempie, o czym świadczy naprawdę pokaźna ilość
wszelkiej maści materiałów wideo, zrzutów ekranu, grafik koncepcyjnych,
zapisów rozgrywki oraz rozmaitych informacji, których zadaniem jest
przybliżenie graczom tego, co finalny produkt będzie miał im do
zaoferowania. Mogłoby się wydawać, że całe środowisko polskich
miłośników elektronicznej rozrywki wyczekuje spektakularnego,
rozbudowanego i przede wszystkim posiadającego wysoką jakość tytułu – a
przynajmniej taką wizję zaszczepili w nas twórcy Dzikiego Gonu.
Trzeba przyznać, że kampania promocyjna spełnia swoje zadanie i raczej
zarzuciłbym komuś skrajny pesymizm lub zwyczajną ignorancję, gdyby
wieszczył brak komercyjnego sukcesu najnowszej gry CD Projekt RED.
Zamówienie chociażby wydania kolekcjonerskiego trzeciego Wiedźmina już
od dawna jest niemożliwe, a na portalach aukcyjnych jeszcze w chwili
pisania niniejszego tekstu można znaleźć „biznesmenów” gotowych oddać
swoją rezerwację za odpowiednią cenę. Trudno także uwierzyć w to, że
pudełka z nowiutką przygodą Geralta nie będą szybko znikać ze sklepowych
półek. Przedpremierowa gorączka trwa w najlepsze i nic nie wskazuje na
to, żebyśmy przed 19 maja tego roku zdążyli ochłonąć.
Jakże swojsko...
Seria Wiedźmin stała się tak rozpoznawalną i
silną marką, że bez wątpienia jej najnowsza odsłona jest właściwie
skazana na sukces z uwagi na olbrzymią liczbę fanów nie tylko w naszym
kraju. Geralt to już bohater rangi międzynarodowej, a w jego
rozpowszechnieniu z pewnością dzieła CD Projekt RED
znacznie pomogły. Białowłosy pogromca potworów stanowi zatem coś w
rodzaju towaru eksportowego, pojawiającego się w różnych mediach,
gwarantującego rozrywkę na wysokim poziomie symbolem fantastyki znad
Wisły. To co polskie studio wytworzyło wokół gry można z powodzeniem
nazwać transmedialnym systemem, którego poszczególne elementy wzajemnie
napędzają swoją sprzedaż, ale także potrafią zbudować odpowiednią
atmosferę powszechnego zniecierpliwienia, napięcia poprzedzającego
premierę już od dawna wyczekiwanego tytułu. Kolejne przełożenia jej
terminu oraz podsycanie co jakiś czas emocji wypuszczaniem nowych
informacji czy to na temat mechaniki gry, czy też opowiadanej przez nią
historii, sprawiło, że oczekiwanie na Dziki Gon
stało się niezwykle nieznośne. Warto jednak zaznaczyć, iż zarówno sami
twórcy, jak i powiązane z nimi, w mniejszym bądź większym stopniu, firmy
lub wydawnictwa starały się to wyczekiwanie w miarę możliwości
uprzyjemnić.
Świat Geralta znów stanie w płomieniach.
Na przestrzeni ostatniego roku w ręce fanów Wiedźmina oddano trzy
świetnie zrealizowane słuchowiska (co prawda jedno z nich trwało
niespełna godzinę, ale i tak potrafiło umilić odpoczynek), grę planszową
autorstwa Ignacego Trzewiczka oraz jej cyfrową wersję, komiks
wydawnictwa Dark Horse, a także tytuł MOBA rozgrywany w
świecie przedstawionym z gry komputerowej przeznaczony na urządzenia
mobilne. Te wszystkie produkty nie tylko pozwoliły w pewnym stopniu
wypełnić czas pozostający do premiery najświeższej odsłony cyklu CD Projekt RED,
ale także kolejny raz udowodniły, że stworzone przez Andrzeja
Sapkowskiego postaci i realia stanowią niezwykle uniwersalny i bogaty
materiał dla wszelkiego rodzaju adaptacji oraz interpretacji,
realizowanych niemal we wszystkich mediach. Sprawiły również, że o
Wiedźminie ciągle było głośno, że był obecny w popkulturze na różne
sposoby, docierając do szerokiego grona odbiorców. Ale odbiorców już
wyrobionych, wymagających, spodziewających się właściwie perfekcyjnie
przygotowanych tekstów – stąd trudno dziwić się zapewnieniom twórców
obiecujących właściwie rewolucyjny tytuł, produkcję wyznaczającą
kierunek, w jakim powinny podążać dzisiejsze cRPG.
Na drodze wiedźmina staną mniejsi i więksi przeciwnicy.
Moim zdaniem właśnie takie
oczekiwania są postawione przed Wiedźmin 3: Dziki Gon,
świadczą o tym chociażby liczne komentarze w Internecie pod kolejnymi
wiadomościami czy materiałami związanymi z grą. Na portalach można znaleźć
dyskusje o tym, na czym, w ilu klatkach, w jakiej rozdzielczości, przy jakim
stopniu szczegółowości ów tytuł będzie działać. Być może to już taka
przypadłość obecnej generacji, że nie tyle ważne staje się to, na czym gra
polega, o czym opowiada, co jej autorzy chcą nam przekazać, ale to, która
konsola lub konfiguracja sprzętowa zapewni stabilne 60 klatek podczas
rozgrywki. Fabuła, świat przedstawiony czy mechanika zdają się schodzić na
drugi plan i szczerze mówiąc atakujące mnie z dość dużą częstotliwością tego
typu informacje zdążyły znużyć, a nawet zirytować. Zdaję sobie sprawę, że
obiecany przez twórców olbrzymi otwarty świat, rozbudowana i wielowątkowa
fabuła, spektakularne sceny walk przy użyciu broni oraz magii, zapierająca dech
oprawa audiowizualna i w końcu nowe rozwiązania w warstwie ludycznej są istotne
także dla technicznego, cyfrowego charakteru gry, ale czy rzeczywiście musi on
dominować w przekazie medialnym?
Razem z Geraltem odwiedzimy karczmy i domy publiczne.
W ostatniej części trylogii spotkamy Yennefer i Ciri (w tę drugą nawet
będziemy mogli przez pewną część rozgrywki się wcielić), stawimy czoła
tytułowemu Dzikiemu Gonowi, dosiądziemy konia, by przemierzać rozległe i
pięknie zaprojektowane krainy (według ostatnich informacji bez
antyimmersyjnych ekranów ładowania), będziemy tropić potwory
wykorzystując wyostrzone zmysły oraz nadludzki instynkt głównego
bohatera, prowadzić rozgałęzione dialogi z postaciami niezależnymi,
rozwijać umiejętności szermiercze, warzyć eliksiry, obserwować
dynamicznie zmieniającą się pogodę, pływać w akwenach... Mógłbym z
pewnością wymieniać jeszcze długo wszelkie usprawnienia i nowości,
bowiem Wiedźmin 3 na podstawie wszystkich
udostępnionych materiałów sprawia wrażenie pozycji niezwykle
dopracowanej i nowoczesnej, w pełni wykorzystującej dobrodziejstwa
nowych konsol i silnych komputerów osobistych. Chciałbym, żeby te
wszystkie obietnice i zapowiedzi miały swoje odzwierciedlenie w finalnym
produkcie, gdy już włożę nośnik do napędu i zakończę instalację, a
figurka Geralta walczącego z gryfem będzie jedynie dodatkiem do świetnej
gry, a nie główną atrakcją wyciągniętą z pudełka.
Ciri jako sterowalna postać - to powinno się udać!
Dałem się mimo wszystko trochę (może nawet więcej niż trochę) ponieść atmosferze oczekiwania na Dziki Gon,
trudno mi w tej chwili jednoznacznie określić dlaczego – ze względu na
zwieńczenie trylogii i wynikającej z tego faktu obawy, że to już ostatni
taki Wiedźmin? A może skutecznie zadziałała machina marketingowa
czyniąc ze mnie zwyczajnie potencjalnego klienta, który chętnie przekona
się, co też tym razem, chyba najsłynniejsza polska marka growa, ma do
zaoferowania. Bez wątpienia premiera Wiedźmina 3 będzie jednym z
najważniejszych wydarzeń dla branży w tym roku, niezależnie od
wątpliwości o złą optymalizację, brak stabilności, informacje o
obniżonej jakości grafiki na konsolach. Chcę w tym wydarzeniu
uczestniczyć, przynajmniej na tyle, na ile jestem w stanie i choć nie
uważam się za wielkiego fana bohatera wykreowanego przez Sapkowskiego,
to sentyment do dwóch poprzednich części gry nie pozwala mi być
obojętnym wobec ich kontynuacji. Przypominały mi o tym przecież
słuchowiska, planszówka, MOBA na telefonie i mijane na Pyrkonie
dziewczęta przebrane za Ciri. Dlatego czekam, cierpliwie, choć to nie
jest łatwe. Czekam na Dziki Gon.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz